Kobieta – córka, siostra, żona, matka, człowiek. Od zarania dziejów stoi ramię w ramię z mężczyzną. Często mawia się, że jest jego ozdobą. Pomimo komplementu, jaki możemy tu wychwycić, to stwierdzenie wydaje się w większej części krzywdzące. Kobieta bowiem stanowi silną, indywidualną jednostką – równą mężczyźnie. Różnice wynikające z odmiennych płci nie powinny sprawiać, że ich przedstawiciele zwracają się przeciwko, lecz tworzyć pole do wzajemnego dopełniania się, czerpania wiedzy. Wyodrębnienie z literatury jej kobiecej „gałęzi” pozwalała dowartościować, często lekceważoną, twórczość kobiet. Pisarki i poetki nie chcąc jedynie trwać u boku mężczyzn, zaczęły wyrażać siebie własnymi słowa. Ich dzieła bywały traktowane jako błahe. Z powodu licznych konwenansów rola kobiet sprowadzała się w świecie literackim do biernego odbioru. Zdarzały się jednostki, które pragnęły przeciwstawić się takiemu porządkowi świata, lecz dopiero koniec wieku XVIII przyniósł opór społeczny wobec dyskryminacji kobiet. Ruch dążący do równości płci na każdej płaszczyźnie nazwano feminizmem. Jest on nader złożony. Właściwie nie można go zamknąć w obrębie jednej myśli. W miarę rozwoju środowisk feministycznych postulaty pierwszych emancypantek ulegały upolitycznieniu, a ich ewolucja wciąż trwa. Stąd też literatura kobieca jest wewnętrznie różna: od sylwicznej twórczości Żmichowskiej, przez program edukacyjny Orzeszkowej, do seksualności Świrszczyńskiej.
Feminizm wytworzył własną metodologię badań literackich — krytykę feministyczną. Z jej pomocą w niniejszej pracy przeanalizuję kilka utworów Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Będę śledzić sposób, w jaki poetka eksponuje w nich kobiecość. Na tejże podstawie spróbuję udowodnić tezę, że perspektywa kobieca nie jest od męskiej gorsza, ale od niej różna. W związku z tym podjęłam decyzję, aby przyjąć metody badawcze feminizmu nie politycznego, a tego, który skupia się na ukazaniu głębi i równorzędności perspektywy kobiecej wobec dominującego dyskursu męskiego.
Na wstępie należy wspomnieć o życiu samej poetki. Wywodziła się z rodziny o silnych korzeniach artystycznych. Dziadek, ojciec i brat zajmowali się malarstwem, kuzynka Zofia Kossak i siostra Magdalena Samozwaniec — pisarstwem. Wychowywała się w podkrakowskiej Kossakówce. Dworek ten był miejscem częstych spotkań ówczesnej inteligencji. Maria trzykrotnie wychodziła za mąż, nie tracąc wiary w znalezienie prawdziwej miłości. Borykała się z poważnymi problemami zdrowotnymi, które w dużym stopniu wpłynęły również na jej poezję. Od wczesnego dzieciństwa z powodu wypadku miała problemy z kręgosłupem — a co za tym idzie — całą sylwetką. Większość życia chodziła usztywniona w gorsecie, co skrzętnie ukrywała pod różnego rodzaju ozdobami. Z czasem dowiedziała się, że choruje na raka kręgosłupa, który przykuł ją do łóżka na ostatnie miesiące życia. Świadomość tego, czego doświadczyła Pawlikowska-Janorzewska, jest bardzo ważna podczas odczytywania jej utworów. Biografie poetek i pisarek odegrały dużą rolę w dyskusji nad definicją literatury kobiecej. Na gruncie polskim spotykamy się z różnymi opiniami. Najprościej mianem takiej twórczości określano wszystko, co wyszło spod ręki kobiety. Teksty te nie musiały wcale odnosić się do doświadczeń autorek ani nawet do ważkich problemów, jakie dotykały całą ich płeć. Sprzeciw wobec takiej koncepcji wyrażała m.in. Narcyza Żmichowska. Według niej w literaturze kobiecej musi istnieć relacja pomiędzy tekstem a biografią autorki. Nie można kwalifikować utworu do tej kategorii, niejako automatycznie. Jeżeli nie pozostawał w żadnym związku z doświadczaniem przez twórczynię swojej kobiecości, nie może być zakwalifikowany do tej kategorii. Podobnego zdania jest polska badaczka literatury Grażyna Borkowska. Zgodnie z jej ujęciem nie każdy utwór napisany damską ręką należy traktować jako pisarstwo kobiece. Można o nim mówić w momencie, gdy podmiot „odsłoni swoją płciowość”, zaznaczy w tekście swoje seksualne ja (w przypadku poezji). Jeżeli chodzi o wiersze Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, zarówno stanowisko Żmichowskiej, jak i Borkowskiej działają na korzyść tejże analizy. Można je z całą pewność nazywać kobiecymi.
Na początek przyjrzyjmy się wierszowi Złote myśli kobiety. Jest to dość odważny utwór, przepełniony erotyzmem. Opowiada o pragnieniach podmiotu lirycznego, o tym jak bardzo istotne są dla niego doświadczenia cielesne. Pozwala dojść do głosu naturalnym instynktom, których kobieta nie hamuje. Jest świadoma swoich walorów, potrafi czerpać z nich przyjemność.
Zalotność jest pachnąca i różowa,
a mądrość żółta i sucha.
Wolałabym, by mnie Mickiewicz chciał całować,
niż by mnie chciał słuchać.
Widać, że poetyckie „ja” to postać pełna życia, szalenie kokieteryjna. Niech nas nie zmylą pierwsze dwa wersy przytoczonego fragmentu. Nie przyjmujmy ich za wyraz odrzucenia aspektu intelektualnego. Bohaterka ma świadomość zarówno swojego ciała, jak i nierozerwalnie związanego z jego posiadaniem upływu czasu. Kobiecość jawi się jako doświadczana zmysłowo kruchość. Podmiot odczuwa popęd seksualny, a co najważniejsze — nie wstydzi się tego ani nie ukrywa. To bardzo ważny temat w literaturze kobiecej. Kultura patriarchalna krytykowała kobiece ciało. O ile męskie było pełnią, o tyle żeńskie jawiło się jako słabe i ułomne. Wyjście z tych skostniałych poglądów, przełamanie tabu, a nawet pójście dalej i opisanie płynącej z tego radości to jedne z wielu celów, o które walczyły feministki.
Jeśli Serafinowie, Potęgi i Trony
nie patrzą na kobietę męskimi oczyma,
nie warto iść do nieba po gościńcu stromym:
nic tam nie ma.
— widać, że bohaterce podoba się to, że zwraca na siebie uwagę. Lubi przyciągać wzrok i czuje się z tym dobrze. Posuwa się nawet do stwierdzenia, że niebo bez męskiej obecności byłoby dla kobiety nic nie warte, wręcz puste. Stara się pokazać, że relacja między kobietą a mężczyzną to sprawa naprawdę dużej wagi. Odkrywa swoją kobiecość, nie deprecjonując go przy tym.
Niechaj śmierć mi nie będzie niewiastą w całunach,
lecz mężczyzną o bujnych ramionach;
a pęknę w jego ręku jak dzwoniąca struna
roześmiana i rozmarzona.
Kobieta pragnie takiego samego spełnienia, jakie przysługuje mężczyźnie. Stawia obie płci na równi. Zwraca się ku swojej biologiczności, podkreśla własne potrzeby i pragnienia w sferze seksualności. Wiersz kończy strofa:
Życie zaś niech mnie niesie ku złotej Cyterze
na tęsknym rozkołysanym okręcie:
chcę na pokładzie bezsilnie leżeć
w nie kończącym się święcie…
Cytera to znana z mitologii greckiej wyspa przedstawiana jako kraina miłości. Zatem kobieta dąży do tego, żeby zaznać miłości w wielu formach. Spełnienie cielesne, okazywane zainteresowanie, możliwość mówienia o tym — to jest dla niej ważne, o to stara się walczyć. Pawlikowska-Jasnorzewska ze względu na swoją sytuację zdrowotną tym bardziej pragnęła takich doznań. Miała większą świadomość przemijania swojego ciała. W wierszu dała wyraz odczuciom w pewien sposób uwarunkowanym jej własną historią.
Pierwszą, naturalnie narzucającą się kategorią gatunkową dla tego wiersza jest erotyk. Musimy jednak zdawać sobie sprawę, że w tamtym opowiadanie przez kobietę o swoim zaspokojeniu w czasach Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej wymagało wielkiej odwagi. Była to walka, której krytyka feministyczna nie może pominąć w swych badaniach. Francuska feministka Hélène Cixous uważała, że poezja wywodzi się z podświadomości. Według niej jest to „inna przestrzeń bez granic”. To właśnie z własnej podświadomości kobiety wyciągają na światło dzienne to, co do tej pory było tłumione. Krytyczka namawia, aby kobiety zaczęły „pisać ciałem”. W ten sposób zerwą więzy, którymi do tej pory były krępowane. Ich cielesność została w pewien sposób skrępowana poprzez umieszczenie w skostniałych regułach. Wpajano im od początku rolę żony i matki. Nie dopuszczano do głosu myśli, że ciało kobiety jest jej własnością. Celebrowanie przez nią cielesnych radości było traktowane jako wyraz buntu i z góry krytykowane. Autorka omawianych wierszy ten bunt wszczęła. Prowokowała świadomością swojej cielesności. Wpisywała się w ideę powołania do istnienia w kulturze kobiety, której ciało nie jest w żaden sposób ograniczane.
Podobny pogląd rozwijała Luce Irigaray. Jej zdaniem należy odbić się od fallocentrycznej kultury i na nowo określić kobietę i kobiecość. Problem stanowi tu także język. Aby oderwać się od patriarchalnego systemu, należy odnaleźć taki sposób komunikacji, który będzie służył kobietom. Należy go odświeżyć przez przewartościowaćnie ściśle męskich symboli w taki sposób, aby odpowiadały damskiej perspektywie. Potrzeba bowiem mowy, która sprosta nowym wymaganiom.
Wróćmy jeszcze na moment do Cixous. Stworzyła termin écriture féminine. To określenie dla typu pisarstwa kobiecego, które ma zbudować nowy model kobiety. Wyzwolić ją od starego porządku, odłączyć od tradycyjnie nakładanych ram. Te zmiany miały nastąpić zarówno w sferze kulturowo-psychicznej, jak i językowo-tekstowej.
Dyskusje nad językiem i stylem kobiecego pisarstwa są bardzo rozległe. Omawiane charakterystyczne cechy to np. metaforyczność, cielesność, zmysłowość, bogactwo poetyckich tropów, subiektywność, emocjonalność, skłonność do powtórzeń i wyliczeń. Na gruncie polskim temat ten wywoływał liczne spory. O dziwo jedną z zagorzałych przeciwników stosowania tego rodzaju języka okazała się kobieta — Irena Krzywicka. Twierdziła bowiem, że jest on błahy, przesycony szczegółami, nazbyt ozdobny i wygładzony. Jednakże nowa kobieta (według Cixous) nie może być skrępowana językiem. Jest on podległą jej materią, którą kształtuje w odpowiadający jej sposób. Nie przybiera postaci klatki, wręcz ją uwalnia. Pokrywa się to poniekąd ze stanowiskiem, jakie w sporze z Krzywicką przyjęła Maria Kuncewiczowa. Poetka uważała, że „jest w interesie zarówno mężczyzn, jak kobiet pomnażanie, kultywacja każdej odrębności”, z której „wspólnie czerpać będziemy z bogactwa”. Zatem nie trzeba koncentrować się na specyfice tego języka. Owszem, posiada on swoje sztandarowe cechy, jednakże najważniejszą z nich jest jego zróżnicowanie.
W batalii o kobiecy język literacki padło nawet stwierdzenie, iż kobiety pod wymuskaną formą próbują ukryć brak treści. Niech jako odpowiedź posłuży kolejny wiersz poetki:
Gdy pochylisz nade mną twe usta pocałunkami nabrzmiałe,
usta moje ulecą jak dwa skrzydełka ze strachu białe,
krew moja się zerwie, aby uciekać daleko, daleko
i o twarz mi uderzy płonąca czerwona rzeka.
Oczy moje, które pod wzrokiem twym słodkim się niebią,
oczy moje umrą, a powieki je cicho pogrzebią.
Pierś moja w objęciu twej ręki stopi się jakby śnieg,
i cała zniknę jak obłok, na którym za mocny wicher legł. —
W pierwszym odruchu zauważamy przede wszystkim mnogość środków stylistycznych. Nagromadzenie epitetów, porównań i metafor tworzy niesamowity klimat. Utwór jest przepełniony zmysłowością, czuć w nim siłę emocji, których doznaje podmiot. Strona formalna wiersza służy przedstawieniu doświadczeń wewnętrznych, które buzują w kobiecie. Bohaterka liryczna opisuje, swoją drogą bardzo finezyjnie, reakcję ciała na spotkanie z mężczyzną. Cielesność odwzorowuje jej stan umysłu. Reakcja biologiczna jest odwzorowaniem reakcji psychicznej i emocjonalnej. Popędy, jakie odczuwa, nie ustępują miejsca mowie. Podążając za myślą Cixous — w ten sposób wyraża siebie. W tym przypadku poetka używa ciała jako lustra, które odbija jej wnętrze. Stara się odnaleźć sposób, żeby przedstawić swoje uczucia. Z pewnością nie jest to brak treści zasłonięty piękną fasadą. Wielu mężczyzn twierdziło, że kobiety tworzą ku uciesze i dla zabicia czasu. Jednak teoria écriture féminine zaznacza, że kobieta tworzy dla innych kobiet. Wychodzi im na spotkanie z własnymi doświadczeniami. Takie obnażenie swojego (kobiecego) wnętrza nie napotykało dotąd pozytywnego odbioru. Jest to w dalszym ciągu walka o siebie. Walka, która ma uwolnić wszystkie kobiety. Opinia, że rzekomo brak w tym utworze głębi, wydawać mogłaby się mizoginicznym sposobem na umniejszenie żeńskiej myśli, być może tylko ze względu na to, że dla mężczyzn pozostaje niepojęta.
Analiza, która zamknie moje rozważania, dotyczy wiersza Kto chce bym go kochała. Przytoczę go w całości:
Kto chce, bym go kochała, nie może być nigdy ponury
i musi potrafić mnie unieść na ręku wysoko do góry.Kto chce, bym go kochała, musi umieć siedzieć na ławce
i przyglądać się bacznie robakom i każdej najmniejszej trawce.I musi też umieć ziewać, kiedy pogrzeb przechodzi ulicą,
gdy na procesjach tłumy pobożne idą i krzyczą.Lecz musi być za to wzruszony, gdy na przykład kukułka kuka
lub gdy dzięcioł kuje zawzięcie w srebrzystą powłokę buka.Musi umieć pieska pogłaskać i mnie musi umieć pieścić,
i śmiać się, i na dnie siebie żyć słodkim snem bez treści,
i nie wiedzieć nic, jak ja nie wiem, i milczeć w rozkosznej ciemności
i być daleki od dobra i równie daleki od złości.
Z pozoru mamy tu do czynienia z bardzo prostą sytuacją liryczną. Bohaterka wymienia zalety, jakie powinien posiadać mężczyzna, by mogła obdarzyć go uczuciem. Jest to jednak wyłącznie dosłowne potraktowanie tego tekstu. Możliwe jest inne, metaforyczne. W jego duchu w centrum utworu nie stoi mężczyzna, lecz kobieta. Wyliczane przymioty dotyczą rzecz jasna jego, ale wypływają z żeńskiego „ja”. Podmiot, opisując kochanka, ujawnia prawdę o sobie — o tym czego pragnie, o swoich preferencjach. To daje ogląd na to, jaką jest kobietą. Doświadczona przez życie, po nieudanych związkach, w dalszym ciągu pragnie miłości ze strony mężczyzny i chce go obdarować w odpowiedzi uczuciem. Szuka równowagi i podobieństwa („i nie wiedzieć nic, jak ja nie wiem”), co świadczy o tym, że siebie stawia na równi z mężczyzną. Francuskie feministki poparłyby w tej kwestii Pawlikowską. One również wyznawały koncepcję miłości, w której miłość się daje i ją otrzymuje. Różniło się to od punktu widzenia części mężczyzn, który postrzegają tego rodzaju równość jako swoistą kastrację.
Kobieta, zarówno w feministycznym dyskursie, jak i w poezji Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, nie boi się uczuć. Pragnie pełni i nie kieruje się strachem czy zazdrością. Poetka pisała, że mężczyzna ma „być daleki od dobra i równie daleki od złości”. Kreowani w jej twórczości kochankowie mają spotkać się we wspólnym punkcie. Żeby do niego dojść, muszą dać od siebie po równo.
Z omówionych utworów Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej wyłania się obraz kobiety-autorki, która mówi w swoim imieniu i do uszu innych kobiet. Jest świadoma swojego ciała, nie wstydzi się o nim mówić. Przełamuje konwenanse, wypowiadając się na temat spełnienia w sferze fizycznej. W ten sposób podkreśla, a nawet przypomina, że kobiety mają do tego takie samo prawo jak mężczyźni. Daje przekaz światu, że wyzwala się spod wpływem wszelkich nacisków. Buntuje się przeciwko klatkom, w których zamykane są kobiety, czyniąc z kobiecego „ja” swoich wierszy zupełnie nową, niespotykaną postać. Wypowiada się w specyficzny sposób, budując tym samym w języku wizerunek kobiety, który był do tej pory zdominowany przez patriarchalne normy społeczne. Łączy cielesność ze stanami ducha. Stara się wydobyć ją na zewnątrz w metaforyczny sposób. To świadczy o tym, że jej poezja nie jest tylko piękną, pustą formą i posiada równie wartościowe wnętrze. Ciało poetki działa jak słowo. Za jego pośrednictwem się wypowiada. Pomimo walki, jaką toczy przeciwko umniejszeniu pozycji kobiety i wszystkiemu, co się z tym łączy, nie kreuje siebie jako kompletnie oderwanej od mężczyzn. Wciąż szuka miłości, w którą wierzy i na którą jest otwarta. Równocześnie pragnie być po prostu odbierana jako tak samo pełnowymiarowy człowiek jak mężczyzna. Chce stworzyć z nim jedność, ale opartą na sprawiedliwych podziałach.
Co się zaś tyczy tytułowych ust… Usta całujące — bo kobiece, bo poszukujące miłości i spełnienia, bo gotowe to wszystko ofiarować. Usta mówiące — bo opowiadają o sprawach ważnych, bo walczą o siebie i o to, kim są. Czyż nie jest to kwintesencja zarówno kobiety, jak i feministki?
Bibliografia:
Bibliografia podmiotowa
- Pawlikowska — Jasnorzewska M., Poezje, oprac. M. Wiśniewska, wyd. „Czytelnik”, Warszawa 1974.
Bibliografia przedmiotowa
- Borkowska G., Metafora drożdży. Co to jest literatura/poezja kobieca? „Teksty Drugie” 1995 nr 3-4.
- Burzyńska A., Markowski P. M., Teoria literatury XX wieku, Kraków 2006.
- Byrska A., Język kobiecy jako złudzenie? Pytania o istnienie narracji uwarunkowanej przez płeć., „Wielogłos” 2 (32) 2017.
- Cixous H., Śmiech Meduzy, „Teksty Drugie”, nr 4-5-5, 1993.
- Dobner M., Meandry cielesności, „Roczniki humanistyczne” Tom LVII, zeszyt 1 – 2009.
- Hutnikowa E., Maria Pawlikowska-Jasnorzewska. Zarys monograficzny., Katowice 2012.
- Świerkosz M., Feminizm korporalny w badaniach literackich. Próba wyjścia poza metaforykę cielesności., „Teksty Drugie”, 1-2, 2008.
- Złotnicka A., Polska literatura kobieca na przełomie XIX i XX wieku. „Tekstura”, [S.l.], v. 8, 2019.
Zostaw odpowiedź